Wśród klasycznych męskich kurtek bardzo ważne miejsce zajmuje kurtka harringtonówka. Zaliczana jest do kurtek na sezon przejściowy.
Jest to więc kurtka, którą mężczyźni mogą nosić jesienią, kiedy jest za ciepło na założenie kurtki z ocieplaczem, w zimne letnie dni oraz wiosną, kiedy jest jeszcze za chłodno, aby zrezygnować z wierzchniego okrycia.Kilka słów na temat jej historii
Wielu panom nazwa „harringtonówka” może zbyt wiele nie mówić.
Ale jeśli wspomnimy, jakie nosi polskie nazwy, to okaże się, że większość mężczyzn doskonale wie, o jakiej kurtce jest mowa. W Polsce ten rodzaj kurtki nazywany jest szwedką lub wiatrówką. Historia tej kurtki jest stosunkowo krótka. Pojawiła się ona bowiem w latach 30-tych XX wieku. Pierwszym modelem był model G9. Była to kurtka zaprojektowana specjalnie dla graczy w golfa. Aby kurtka nie krępowała ruchów w czasie rozgrywania partii golfa, harringtonówka była krótka (nadal tak się je szyje), miała ściągacze, które ją opinały. Tkaniną używaną do szycia tych kurtek była nieprzemakająca bawełna. W latach 50-tych w tej kurtce na ekranach kinach w jednym z filmów pojawił się Steve McQuenn. Ten model kurtki wybrał dla siebie także Elvis Presley. Znaleźli oni bardzo szybko naśladowców. Kurtka harringtonówka wyszła na ulice, była jedną z ikon stylu preppy. Dzisiaj znów wraca do łask.
Charakterystyczne cechy kurtki
Jedną już wymieniliśmy: szwedka jest krótka i nie sięga dalej niż do bioder. Dzisiaj w sklepach można spotkać także bardziej krótkie modele. Zarówno rękawy, jak i dół w szwedce wykańcza się ściągaczami. Inne elementy charakterystyczne dla tej kurtki to dwie kieszenie wszyte na skos. Kieszenie kończą się patkami wykończonymi guzikami. Klasyczna szwedka powinna mieć stójkę zamiast kołnierza.
Najbardziej renomowanym producentem klasycznych harringtonówek jest działająca od roku 1937 firma Baracuta. Koszt takiej kurtki to mniej więcej 300 funtów. Inne marki (wśród nich jest dom mody Lacoste) także szyją te modele kurtek.
Wśród kurtek przejściowych nie może zabraknąć harringtonówki.
